śliwowica łącka gruszkówka wina owocowe bio okowity i destylaty z Łącka
soki owocowe soki owocowe

70-procentowa okowita prosto z Łącka

Biznesmen z Łącka robi legalnie alkohol ze śliwek, ale nie nazywa go "łącką śliwowicą", bo ta nazwa jest zastrzeżonym znakiem towarowym.

Media w całym kraju zelektryzowała ostatnio wiadomość o śliwowicy łąckiej, która rzekomo po raz pierwszy pojawiła się w legalnej produkcji.

- Żadna "pierwsza legalna" - zżyma się Krzysztof Maurer, znany dotąd przede wszystkim jako producent soków z Łącka. - Ludzie nie odróżniają patentu od zezwolenia na produkcję.

Od niedawna sprzedaje wysokoprocentowy alkohol. "Śliwowica. Okowita z łąckich śliwek" - głosi etykieta na butelkach. 70- i 50-procentowy trunek powstaje w niewielkiej gorzelni z aparaturą na 150 litrów. Oprócz śliwowicy, Krzysztof Maurer robi również "wiśniowicę", "gruszkowicę" i inne destylaty owocowe. Technologii nie ujawnia. Mówi jedynie, że cała sztuka polega na usunięciu zanieczyszczeń przy jednoczesnym zachowaniu owocowego smaku.
Okowita Maurera nie jest tania. Ze 100 kg owoców powstaje zaledwie 5,5 litra aromatycznego trunku. Koszty akcyzy i inne sprawiają, że butelka kosztuje około 70 zł. - Wytwarzam alkohol na zasadach ogólnych. Nie jestem pierwszym producentem legalnej śliwowicy w Polsce - zaznacza Krzysztof Maurer.

Znak towarowy "łącka śliwowica" jest zastrzeżony od stycznia tego roku. Dysponuje nim stowarzyszenie Łącka Droga Owocowa i gmina Łącko. Na mocy decyzji Kapituły Znaku mogą z niego korzystać wyłącznie rolnicy i sadownicy z gminy.

- Firma Maurer nie produkuje "Łąckiej śliwowicy" - zastrzega Janusz Klag, wójt Łącka. - Polskie prawodawstwo na to nie pozwala, ale zależy nam, żeby indywidualni rolnicy mogli produkować ten alkohol na takich zasadach jak w Austrii, bez konieczności rejestracji gospodarczej, z obniżoną akcyzą. Wówczas Kapituła Znaku rozważy przyznawanie znaku poszczególnym osobom.

Czy jednak przeciętny konsument zauważy różnicę między "śliwowicą łącką", a "z łąckich śliwek"?

- Jestem stąd, oferuję produkt dobrej jakości, sekrety produkcji śliwowicy moja rodzina zna od pokoleń - podkreśla Krzysztof Maurer. - Moje nazwisko na etykiecie samo w sobie stanowi solidną markę. Być może wystąpię o przyznanie znaku w przyszłości - dodaje łącki przedsiębiorca.

Krzysztof Maurer zwraca jednocześnie uwagę, że obecnie rynek zalewają podróbki łąckiej śliwowicy, nierzadko fatalnej jakości, które mogą skompromitować dobre imię słynnego trunku. Zależy mu więc na legalizacji przydomowej produkcji tradycyjnych alkoholi.

Dorota Dziedzic

Żródło: Dziennik Polski