śliwowica łącka gruszkówka wina owocowe bio okowity i destylaty z Łącka
soki owocowe soki owocowe

Można robić śliwowicę legalnie. Jest pierwszy wytwórca!

Przedsiębiorca i sadownik z Sądecczyzny zalegalizował produkcję okowit owocowych. 70-procentowy alkohol legalnie można kupić na razie tylko w jednym miejscu w Polsce. Chętni mogą to zrobić w sklepie Krzysztofa Maurera w Zabrzeży (gmina Łącko).

Śliwowicę i inne wysokoprocentowe trunki, jak np. czereśniowicę, czy  malinowicę można dostać dopiero od kilkunastu dni. Dla smakoszy mocnych trunków to nie lada gratka. Do tej pory słynna na całą Polskę śliwowica, rozchodziła się po kraju w butelkach bez banderoli. Jej niezalegalizowana wersja trafiała nawet do stolicy.

- Powiem nieskromnie, że jest to chyba pierwsza tak mała wytwórnia destylatów owocowych w Polsce – mówi Krzysztof Maurer. – Nie przeszkadza to jednak, żeby i inni poszli moim śladem i uruchomili podobne przedsięwzięcia. Nie mam na to żadnej wyłączności. Jestem pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni – zaznacza.

Pomysł produkcji wysokoprocentowych trunków pojawił się w głowie Krzysztofa Maurera kilka lat temu. Starania o ich legalizację trwały trzy lata.

- Zaczynałem od soków, później były wina owocowe. Chciałem pójść krok dalej i postanowiłem, że rozpocznę produkcję okowit owocowych. Wymagało to szeregu zabiegów i licznej dokumentacji. Alkohole muszą być produkowane pod nadzorem służby celnej, sanepidu, ochrony środowiska i wielu innych organów nadzorujących ten rodzaj działalności. Wszystko wymaga zezwoleń, decyzji, zatwierdzeń i uzgodnień. Miałem trochę ułatwioną drogę, bo nie otwierałem nowej, a rozszerzałem starą działalność.

Producent dysponuje na razie tylko małym aparatem destylacyjnym o pojemności 150 litrów,  służącym do produkcji wysokogatunkowych destylatów owocowych.

- Jest to urządzenie wielkości kominka. Sprowadziłem je z Niemiec – mówi. – Na razie sprzedaję nowe produkty tylko w swoim firmowym sklepie. Ale mam ten komfort, że pracuję w dzień, a w nocy mogę spać spokojnie – żartuje Maurer. – Myślę już o rozszerzeniu dystrybucji.

Przetwórca nie chce zdradzić szczegółów procesu produkcji swoich nowych trunków. Opowiada jedynie, że ze 150 litrów zacieru owocowego, w zależności od surowca, można otrzymać od 8-16 litrów okowity.

- Wydajność jest niewielka, ale smak owoców niepowtarzalny – zachwala. – Podstawą produkcji są owoce, które poddajemy procesowi naturalnej fermentacji trwającej 4-8 tygodni. Później następuje powolna i staranna destylacja zacieru. Destylaty leżakują w piwnicy w beczkach minimum miesiąc, żeby ich smak ,,się przegryzł ”, dzięki czemu jest łagodniejszy i pełniejszy. Ustalamy procentową zawartość alkoholu. I tu musi nastąpić badanie jakości trunku, np. na pozostałości niepożądanych substancji. Etap końcowy to rozlanie i zabutelkowanie.

Słynną 70-procentową śliwowicę można dostać na razie tylko w butelkach o pojemności 200 ml. Wkrótce w sklepie pojawi się także półlitrowa.

– Okowity owocowe produkowana legalnie są o wiele droższe, bo dochodzą tu koszty akcyzy, podatków, opłat za koncesje. Przykładowo od litra 100-procentowego alkoholu płacę 50 zł samej akcyzy – wylicza.

Krzysztof Maurer zapowiada, że do końca roku będzie miał 12 smaków wysokoprocentowych alkoholi.

- Rozpocząłem produkcję w 2012 r. i chcę mieć 12 smaków  okowit owocowych, m.in.: jabłkowicę śliwowicę, wiśniowicę, porzeczkowicę, gruszkowicę, malinowicę, borówkowicę, brzoskwiniowicę, aroniowicę. Wszystkie te nazwy będą się kończyć na – owicę. Błędnie byłoby nazywać wysokoprocentowe trunki, np. gruszkówka, czy malinówka, bo te nazwy są zarezerwowane dla nalewek owocowych.
 
(MC)

Źródło: Sądeczanin